13 maja 1917 r. - pierwsze objawienie Matki Bożej w Fatimie
Portugalia na początku XX wieku przeżywała jeden z najbardziej burzliwych okresów w swojej historii. W 1908 roku został zamordowany król Portugalii Karol I i jego syn. Władzę przejęli masoni. Już dwa lata później Portugalia przestała być monarchią - w wyniku przewrotu proklamowano republikę i wygnano prawowitego następcę tronu. Władzę przejęła Portugalska Partia Republikańska, która za jeden z najważniejszych celów postawiła sobie walkę z Kościołem i wiarą katolicką. Napaści na duchownych i wierzących stały się przerażającą codziennością. Kilkunastu księży i zakonników zostało zamordowanych, a a ponad stu kapłanów brutalnie pobito. Zdemolowano 20 świątyń. Nowa Republika oficjalnie ogłosiła wolność wszystkich wyznań, ale w praktyce na Kościół w Portugalii spadły bardzo surowe represje - z granic państwa wydalono wszystkie zakony, zamknięto domy modlitwy, szkoły i ośrodki dobroczynne, które przejęło państwo. Znacjonalizowano wszystkie kościoły i kaplice. Księża nie mogli nosić szat duchownych poza kościołami (do odprawiania nabożeństw państwo tylko wypożyczało świątynie) i nie można było też urządzać procesji. Religia została usunięta ze szkół. Biskupi i duchowni stawiali opór, czego skutkiem w 1913 roku było ostateczne zerwanie stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. W całym kraju zaczęły swoje "akcje" antyklerykalne bojówki tzw. "Białe Mrówki", które przy aprobacie władzy w 1914 roku urządziły ataki na obchody Świąt Wielkanocnych w kościołach. Przywódcą "Białych Mrówek" stał wpływowy członek masonerii Afonso Costa, który najpierw był ministrem sprawiedliwości, a później premierem Portugalii. Urząd zaczął sprawować po puczu kierowanym przez oficerów-masonów zorganizowanym w 1915 roku. W czasie jego rządów w latach 1915-1917 zamknięto wszystkie redakcje katolickich gazet i niemożliwe było studiowanie w seminariach duchownych. Za samo posiadanie różańca można było trafić do więzienia! (sic!). Bojówki "Białych Mrówek" atakowały duchownych i wiernych. Spalono ponad 100 świątyń, a o wiele więcej zostało obrabowanych i sprofanowanych. Dochodziło nawet do tego, że do kościołów pełnych wiernych wrzucano bomby. Przez takie haniebne działania zginęło w Portugalii w latach 1915-1917 dwa razy więcej katolików niż portugalskich żołnierzy walczących od 1916 roku na frontach I wojny światowej. Wojna stała się faktem 9 marca 1916 roku, kiedy Niemcy wypowiedziały ją Portugalii. Armia portugalska walczyła głównie w koloniach w Angoli i Mozambiku, a także u boku Francji na froncie zachodnim.
Fatima i trójka małych wizjonerów
Fatima była małą wioską pośród gór, która nie miała do 1917 roku żadnego znaczenia i mało kto wiedział o jej istnieniu. Zamieszkujący Fatimę ludzie byli analfabetami zajmującymi się przeważnie wypasaniem owiec i tkactwem. Tym, co wyróżniało mieszkańców tej miejscowości była ich wielka religijność. Wielką pobożnością odznaczała się także trójka małych dzieci. Byli to Łucja dos Santos (10 lat), Franciszek i Hiacynta Marto (dziewięć i siedem lat). Dzieci nie uczęszczały nigdy do szkoły, nie potrafiły czytać ani pisać, a ich obowiązkiem było wypasanie owiec na wzgórzach. To właśnie im objawiła się Matka Boża.
Pewnej słonecznej, pogodnej niedzieli 13 maja 1917 roku w kotlinie Cova da Iria trójka dzieci po mszy świętej śmiała się i odpoczywała doglądając przy tym jak zwykle owiec. Jednak za chwilę zdarzyło się coś, co całkowicie zmieniło ich życie. Poniższy opis został zatwierdzony przez Kościół Katolicki i najlepiej po prostu przeczytać cały.
Dzień był piękny. Na niebie nie było ani jednej chmurki, gdy nagle na nieskazitelnym błękicie ukazała się jasna błyskawica. W tej części Portugalii burze są dosyć częste i przychodzą zazwyczaj nagle i nieoczekiwanie. Ponieważ zwykle Łucja wydawała polecenia, więc i tym razem właśnie ona nakazała pastuszkom zgonić owce i ruszać do domu. Dzieci szybko pognały stado w dół zbocza. Kiedy były w połowie stoku, niebo przeszyła następna błyskawica. Wtedy, kilka kroków poniżej zobaczyli Piękną Panią stojącą na małym dębie. Postać była cała w bieli i błyszczała światłem mocniejszym i jaśniejszym niż promienie jaskrawego słońca, które prześwietlają kryształowy kielich napełniony wodą. Zaskoczone dzieci zatrzymały się. Stały tak blisko, że znalazły się w obrębie światła, rozlewającego się wokół postaci Matki Bożej. I wtedy usłyszały słowa:
- Nie bójcie się. Nic złego wam nie zrobię.
- Skąd Pani jest? - zapytała Łucja.
- Jestem z nieba.
- Czego Pani od nas żąda?
- Przyszłam prosić, abyście tu przychodziły przez sześć kolejnych miesięcy, trzynastego dnia każdego miesiąca o tej samej godzinie. Potem powiem, kim jestem i czego chcę. Następnie wrócę jeszcze siódmy raz.
- Czyja także pójdę do nieba?
-Tak.
- A Hiacynta?
-Tez.
- A Franciszek?
- Także, ale musi odmówić jeszcze wiele różańców.
Łucja przypomniała sobie dwie dziewczynki, swoje koleżanki, które niedawno umarły, a które za życia często bywały u niej w domu. Spytała więc:
- Czy Maria das Neves jest już w niebie?
-Tak, jest.
-A Amelia?
- Zostanie w czyśćcu aż do końca świata.
Następnie Fatimska Pani zapytała:
- Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle, jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, i jako prośbę o nawrócenie grzeszników?
- Tak, chcemy - odpowiedziały dzieci.
- Będziecie więc musiały wiele cierpieć, ale łaska Boża będzie waszą siłą.
Wymawiając ostatnie słowa, że „łaska Boża będzie waszą siłą", Matka Najświętsza rozłożyła ręce i przekazała wizjonerom światło, które spłynęło z Jej dłoni. Dotarło ono do wnętrza dzieci i - jak Łucja potem powiedziała - w tym świetle pastuszkowie zobaczyli się wyraźniej niż w najdoskonalszym zwierciadle. Siłą tego światła sprawiła, że dzieci padły na kolana i zaczęły wielbić. Boga słowami: „Trójco Przenajświętsza, uwielbiam Cię. Mój Boże, kocham Cię w Najświętszym Sakramencie".
Po chwili „Droga Pani" - jak dzieci często nazywały Maryję - powiedziała: „Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uprosić pokój dla świata i zakończenie wojny".
Po tych słowach zaczęła unosić się w kierunku wschodnim, by za moment zniknąć w nieskończonej odległości.
Ukazanie się Matki Bożej nie wzbudziło w dzieciach żadnych lęków czy obaw. Ich uczucia były zupełnie inne od tych, jakie wywołały w nich objawienia anioła. Tym razem dzieci były pełne radości i niezwykle ożywione. Łucja, która była najstarsza, czuła się odpowiedzialna za zachowanie tajemnicy o tym przedziwnym spotkaniu i nakazała dochowanie sekretu. Jednak najmłodsza Hiacynta nie potrafiła zachować milczenia. Przepełniała ją tak ogromna radość, że nie wytrzymała i podzieliła się swoim szczęściem w domu. Kiedy do matki Łucji doszły wiadomości o spotkaniu dzieci z dziwną Zjawą, zareagowała bardzo surowo. Od razu posądziła córkę o kłamstwo. Z tą chwilą skończyło się dla Łucji szczęśliwe dzieciństwo i rozpoczął się czas cierpienia przepowiedziany przez Fatimską Panią.
"Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę"
"Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę" - tak o zamachu na własne życie mówił nasz rodak Papież Jan Paweł II.
13 maja 1981 roku podczas środowej audiencji generalnej na Placu Świętego Piotra w Watykanie dwudziestotrzyletni zawodowy zabójca Ali Agca strzelił dwa razy do papieża Jana Pawła II. Był pewien, że go zabił, bo strzelał z odległości zaledwie kilku metrów. Miał zamiar oddać trzy strzały. Dwa dziewięciomilimetrowe pociski trafiły Ojca Świętego w brzuch, prawy łokieć i palec lewej ręki. Trzecia kula zablokowała się w broni zamachowca.
Papież już w szpitalu podczas rekonwalescencji powiedział: "Za przyczyną Matki Bożej życie zostało mi na nowo darowane".
Rok po zamachu Ojciec Święty udał się z pielgrzymką do Fatimy. Chciał osobiście podziękować Maryi za ocalenie. Pocisk z pistoletu zamachowca, który utkwił w jego ciele, został jako wotum wdzięczności umieszczony wewnątrz korony figury Matki Bożej.
Powiedział wtedy pielgrzymom: "Kiedy przed rokiem, na Placu św. Piotra miał miejsce zamach, gdy odzyskałem świadomość, moje myśli pobiegły natychmiast do tego sanktuarium, ażeby w sercu Matki Niebieskiej złożyć podziękowanie... We wszystkim, co się wydarzyło, zobaczyłem - i stale będę to powtarzał - szczególną matczyną opiekę Maryi. A że w planach Opatrzności nie ma przypadków - zobaczyłem w tym wezwanie i kto wie, przypomnienie orędzia, które stąd wyszło".
"Pokój dla świata i koniec wojny"
Najważniejsze słowa Matki Bożej, które wypowiedziała podczas pierwszego objawienia w Fatimie to bez wątpienia te:
"Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uprosić pokój dla świata i koniec wojny".
Trudno nie zauważyć tego, że teraz, po 105 latach, znów stały się niebywale aktualne. Bo i słowa Matki Bożej nie stracą nigdy na aktualności. Maryja cały czas chce naszego nawrócenia i tego, żeby na świecie zapanował pokój. Niedawny akt poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi przez papieża nie wypełnia do końca tego, o co prosiła Matka Boża w Fatimie. Prosiła przecież nas o nawrócenie - zaprzestanie życia w grzechu, codzienną modlitwę oraz o Nabożeństwo Pierwszych Sobót Miesiąca. O tym nabożeństwie pisałam wielokrotnie na moim koncie na Instagramie (link poniżej) z którego większość z Was mnie zapewne kojarzy. Teraz, kiedy założyłam tego bloga i mogę się rozpisywać poświecę naprawdę długi wpis dotyczący tego nabożeństwa oraz oczywiście kolejnych objawień w Fatimie.
Mój Instagram:
https://www.instagram.com/nie_boj_sie_wierz/
Komentarze
Prześlij komentarz